czwartek, 4 lipca 2013

Ważne info..

Hej chciałam was poinformować,że rozdziały będą się pojawiać co trzy dni i są już dwa pierwsze rozdziały..
Mam nadzieję, że zajrzycie i napiszecie swoje opinie w komentarzach.. Bo na razie to coś kiepsko
 to widzę :'(...


http://life-is-not-better-or-worse.blogspot.com/

sobota, 29 czerwca 2013

Nowy Blog

Dziś na blogu, który zaczęłam prowadzić z jedną z dziewczyn pojawi się prolog, będzie on wprowadzeniem do nowych bohaterów i ich przygód.. Zapraszam i mam nadzieje, że wam się spodoba...


http://life-is-not-better-or-worse.blogspot.com/

wtorek, 25 czerwca 2013

Epilog


Kiedy po raz kolejny spojrzałem w miejsce, z którego wybiegły moje pociechy uśmiech sam ponownie zagościł na moich ustach. Stała tam uśmiechnięta od ucha do ucha. A ja nic nie mogłem zrobić.Kiedy koncert się skończył chciała wracać do swojego nowego mieszkania, które znajdowało się na obrzeżach miasta. Zaproponowałem aby ta noc spędziła u mnie od tego czasu wszystko się zmieniło..

kilkanaście lat później...

-Mamo Tom ciągle siedzi w łazience a ja też  chcę z niej skorzystać!!
- A co ja mam ci na to poradzić?
- No nie wiem może ciebie posłucha?
-Niestety nie pomogę ci musisz sama sobie poradzić dasz radę prawda?
- Ughh... - powiedziała i poczłapała pod drzwi łazienki..
- Tom pośpiesz się te zabiegi i tak ci nic nie dadzą!!! - krzyczała
- Odwal się!!! 
- Ej spokojnie
- Ale mamo on jest najgorszym bratem jakiego by można mieć!!
Spojrzałam na zegarek..
- Dalej ruszajcie się bo nie zdążymy na lotnisko!!!
Szybka akcja ubieramy się i wybiegamy przebiegła pomyślnie i szybko znaleźliśmy się w taksówce i gnaliśmy przez zatłoczony Londyn.. Kiedy stanęliśmy przed lotniskiem zapłaciłam za transport i szybciutko pobiegliśmy pod wyznaczone miejsce.. Mimo iż chłopcy mieli dziewczyny, a niektórzy nawet dzieci fanek w cale nie brakowało. Czekaliśmy z niecierpliwością. Kiedy tylko zauważyliśmy ruszającą się blond czuprynę dzieci szybko pobiegły i przytuliły się do ojca.Pewnie zapytacie co się stało, że teraz są razem otóż połączyła ich pamiętna noc po koncercie....

- Babciu babciu a to się na prawdę stało?- zapytała jedna z moich wnuczek
- A jak myślisz?
-Nie wiem.
-Mnie się wydaje, że takie historie nie zdarzają się często lecz czasami los postawni nam na drodze wspaniałych ludzi - po wypowiedzeniu tych słów spojrzałam na mojego męża z fajką w ustach kimającego na bujanym fotelu.Uśmiech wkradł mi się na usta i jak tu go nie kochać?






Wiem , że krótki ale wszystko
było dokładnie tak zaplanowane
dziękuje, że wchodziliście na tego bloga mam 
nadzieję, że kolejny wam się również spodoba
pozdrawiam..
  

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Nowy Blog

Uwaga  złożyłam nowego bloga. Aktualnie szukam osoby, która pomogła by mi go prowadzić. Na pewno razem stworzylibyśmy coś cudownego i niepowtarzalnego. To pilne. Mam nadzieje, że ktoś się zgłosi i nie wystawicie mnie do wiatru. Na zgłoszenia czekam do piątku. Tylko proszę niech choć jedna osoba się zgłosi ;)

Kandydatury wysyłajcie na :

tedwaslowadziewiecliter@interia.eu

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 12



Wszystkie oczy zwrócone były w moim kierunku, przez co nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Kiedy zebrałam się już w sobie zauważyłam stojącą za chłopakami jak za jakimś murem obronnym Wiki. Była jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach. Ciemne oczy podkreślone kretkom i brązowa grzywka niesfornie opadająco na jedno z nich. Pełne usta po prostu ideał teraz jestem pewna, że źle zrobiłam wracając do Londynu. W końcu wstałam i podeszłam do wciąż stojących jak słupy chłopaków. 
M; Hej - powiedziałam niepewnie- spojrzałam w górę. 
Li; Boże n chodź tu do nas bo nie wytrzymamy - gwałtownie zbiegli się do mnie i zrobili grupowego miśka. 
Natomiast gdy zakończyliśmy nasze powitanie spostrzegłam Irlandczyka namiętnie całującego się z brunetkom. Coś ukuło mnie w sercu lecz tom chwile i zapewne późniejsze moje rozmyślanie przerwały dzieci wbiegające do pokoju. Podbiegły do mnie i stanęły po dwóch  stronach. Przywitały się z chłopcami i miło spędziliśmy z nimi czas. Pierwszy wyszedł Liam, ponieważ musiał się spotkać z Ann, w sumie to powinnam do niej zadzwonić. Następnie zmyła się cała czwórka łącznie z brunetkom. Dzieci  poszły spać a ja zastanawiałam się gdzie teraz zamieszkam bo mieszkanie, które wynajmowałam zostanie przeznaczone do remontu, przez co nie miałam jak przedłużyć mojej umowy z właścicielem. Mam jeszcze dwa dni na znalezienie nowego gniastka nie ma co muszę dać radę i zrobić to dla dzieci. Po tych przemyśleniach udałam się do pokoju i zaczęłam przeglądać internet w poszukiwaniu jakichś mieszkań na góra dwa miesiące. Przez co poszłam spać dopiero około trzeciej w nocy. 

Obudziło mnie głośne dzwonienie budzika. Wyłączyłam go i zwlekłam się z łóżka. Następnie udałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Zeszłam na dół zrobiłam śniadanie i z powrotem wróciłam do mojej sypialni i spakowałam wszystkie ciuchy do walizki.
Następnym wyzwaniem było obudzenie dwóch małych śpiochów. Weszłam do ich pokoju, na szczęście udało mi się to już po chwili. Zeszli na dół do kuchni i zapewne zjedli kanapki, które dla nich uszykowałam. A sama spakowałam ich rzeczy i zabawki do walizek i postanowiłam już dzisiaj przeprowadzić się do nowego mieszkania dzieci jeszcze nie wiedziały, lecz z nimi nie było żadnego problemu, gdyż na pewno uzyskamy porozumienie. Zeszłam na dół z walizkami i spotkały mnie nieuniknione pytania.
E;Mamusiu gdzie jedziemy.??
M; Wiesz musimy na czas remontu przeprowadzić do innego domku ale niedługo tu wrócimy ok??
T; Tak.. Mamo a pamiętałaś, żeby spakować nasze zabawki. - zaśmiałam się
M; Pewnie jak by mogła zapomnieć o nich. To co zbieramy się. - Zadzwoniłam po taksówkę, która przyjechała już po chwili. Zapakowaliśmy wszystkie bagaże i ruszyliśmy do nowego domu , bo na godzinę dwunastą byliśmy umówieni z właścicielem, aby dać nam klucze. Spojrzałam na zegarek było koło 11;30 czyli mamy jeszcze ponad pół godziny. Odetchnęłam z ulgą.


****Oczami Nialla****

Wstałem około godziny dziewiątej zjadłem śniadanie. Aktualnie jest 11:30 podjeżdżam pod dom dziewczyny, która cały czas zajmuje jakąś część mojego małego serduszka oraz dwójki małych rozrabiaków, których to pokochałem nad życie. Wyłączyłem silnik wyszedłem z pojazdu i zamknąłem za sobą drzwi. Podszedłem do mieszkania i zadzwoniłem. Nikt nie odpowiadał. Dobijałem się tak może z dziesięć minut do puki sąsiad nie powiedział mi, że wyprowadzili się dosłownie przed chwilkom. Byłem wściekły na siebie. Wszedłem do pojazdu i z całej siły uderzyłem rękami w kierownice. Odpaliłem go i z piskiem opon odjechałem z pod budynku. Ręce trzęsły mi się co nie ułatwiało prowadzenie. Przez krótki odcinek pomiędzy moim a jej domem zdążyłem sobie załatwić sesję zdjęciową ze wszystkich możliwych przydrożnych radarach. Podjechałem pod moje miejsce zamieszkanie zły zamknąłem samochód i podszedłem do drzwi chwile mocowałem się z zamkiem, który ewidentnie dzisiejszego popołudnia nie chciał ze mną współpracować. Wszedłem do środka zdjąłem buty zostawiając je przy drzwiach wejściowych. Udałem się do salonu gdzie runąłem na kanapę, odszukałem pilota i włączyłem telewizor skakałem po kanałach nie mogłem się na nic zdecydować byłem rozdarty nie wiedziałem co mam robić. "Głupi kolejny raz ją straciłeś "
Odezwał się głos w mojej głowie. Co robić szukać jej?? A może tego nie chce, może specjalnie się wyprowadziła "uciekła" abyśmy dali jej spokój może zrozumiała, że..... Nie ważne muszę coś zrobić. Nawet nie zauważyłem kiedy łzy zaczęły wyznaczać sobie swobodnie spływać po moich policzkach. Siedziałem tempo wpatrując się w migający telewizor. Moją chwile zamyślenia przerwało natrętne pukanie do drzwi. Wstałem z wygodnej sofy i zawlokłem się do drzwi. Otworzyłem je z niechęcią i spojrzałem na postać stojąca przed nimi, okazała się nią być Wiki z kilkunastoma nowymi jak ona to mówi cudami mody.
N; Tak czego chcesz?- zapytałem zły?
W; Oj nie ładnie tak witać się ze swoją misią pysiom. - chciała mnie pocałować lecz specjalnie przekręciłem głowę w bok, przez co trafiła w mój policzek - Ej co jest dobrze się czujesz przepuść mnie chcę wejść- powiedziała swoim piskliwym głosikiem, który to dzisiejszego dnia doprowadzał mnie do szału.Przepuściłem ją do środka..
N; Wiesz chyba pójdę się położyć źle się czuje. - wyminąłem ją przez co oddaliłem super interesującą rozmowę na temat nowych trendów modowych i jej nowych ciuszkach. Wszedłem do "naszej" sypialni, z której najczęściej po jej zaśnięciu wychodziłem i wskoczyłem na łóżko. Patrzyłem w biały sufit, który w tej chwili znów stał się bardzo interesujący. Wziąłem telefon do ręki wszedłem na twittera, na którego dodałem nowy wpis. Nawet nie wiedząc kiedy przysnąłem....


****Oczami Mai*****

Dojechaliśmy pod blok, w którym mieliśmy chwilowo zamieszkać, już z zewnątrz nie prezentował się zbyt dobrze lecz chwilowo nie miałam wystarczającej ilości pieniędzy na lepsze warunki. Wyszliśmy z samochodu zabraliśmy wszystkie torby i udaliśmy się do mieszkania, które wcale nie było takie złe jak mi się wydawało. Wzięliśmy klucze od właściciela. W mieszkaniu panował porządek było ładne, może nie za duże ale na te dwa miesiące wręcz idealne. Rozpakowaliśmy się dla dzieci jednak najważniejszy był telewizor, który znajdował się w centralnej części domu...
Wieczorem kiedy moje pociechy już zasnęły włączyłam jeszcze mojego laptopa szybko sprawdziłam Facebooka i przeglądałam właśnie twittera, kiedy natknęłam się na jeden wpis "kolejny raz straciłem to co dla mnie najważniejsze, życie przestało mieć sens nie wiem co się stało jest lecz postanowiłem to zmienić" spojrzałam jeszcze na nadawce Niall nie wiem co chciał przez to powiedzieć lecz mam dziwne uczucie, że chodzi o mnie. Po czaili zastanowienia doszłam do wniosku, że raczej nie ponieważ owszem wyprowadziłam się bez powiedzenia im o moich zamiarach, lecz w końcu on ma dziewczynę nieee to nie możliwe żeby było skierowane do mojej osoby..

Minął tydzień dzień koncertu

Dziś chłopcy grają koncert, ciężko o tym nie wiedzieć skoro wszyscy o tym dosłownie huczą. Przez wszystkie te dni co wieczór blondas dodawał różne tweety lecz o tym samym przekazie. Wstałam jak zwykle z łóżka zaliczyłam poranną toaletę, ubrałam się i poszłam do kuchni zrobić sobie i dzieciakom śniadanko.Usiadłam do stołu, kiedy to natarczywie wzięłam go do ręki spojrzałam na wyświetlacz widniał tam nieznany mi numer. Kliknęłam zielony przycisk.
M; Tak słucham?
Li; Maja co się z tobą dzieje? Gdzie jesteś? Wszystko dobrze?
M; Liam zwolnij, jestem w nowy mieszkaniu bo w stary mamy remont. Wszystko ze mną jak i z dziećmi w jak najlepszym porządku a dlaczego pytasz?
Li; Niall od zmysłów odchodzi, nie może sobie wybaczyć, że cię znowu stracił dzisiaj mamy koncert a on nie chce wygramolić się z łóżka nie wiemy co robić.
M; Dobra Li spokojnie wywalcie go jakoś z łóżka nie wiem jak to zrobicie ale liczę na was.
Li; Oooo czyż byś miała jakiś plan?
M; Możliwe tylko, że potrzebne by mi były trzy bilety na was koncert no w sumie to wejście za kulisy tak aby potem  można było wejść na scenę.
Li; Brzmi interesująco.
M; Tylko, że nikt nie może się o tym dowiedzieć ok?
Li; Jasne nie ma problemu.
M; Ok to idź i obudź tego śpiocha.
Li; W sumie to ja już się tam nie przydam wiesz mi Luis z Harry dają z siebie wszystko. Papa do zobaczenia później..
M; Liam?
Li; Tak?
M; A Ann też tam będzie? - zaśmiał się
Li;Tak tak i to nie sama.
M; Jak to? - zdziwiłam się
Li; Normalnie?
M; A można wiedzieć z kim?
Li; Pewnie to żadna tajemnica z Lenom?
M;A kto to?
Li; Uuuu. widzę, że braki masz co do naszego życia i to spore Lena to moja córeczka..- zamurowało mnie - Ej Maja jesteś tam?
M; Tak tylko trochę mnie zdziwiłeś to wiadomościom.
Li; Tak myślałem muszę kończyć zobaczymy się wieczorem Narka..
M; Pa- wypowiedziała i momentalnie usłyszałam przerywany dźwięk informujący o  zakończeniu połączenia. Wciąż lekko zmieszana odłożyłam telefon na jego wcześniejsze miejsce i udałam się do pokoju dzieci aby obudzić je na śniadania. Czeka nas dzisiaj ciężki dzień. Nie da się ukryć, że emocji nie zabraknie. Weszłam do ich pokoiku i z niechęciom obudziłam. Wstali z lekkim grymasem na twarzy lecz gdy powiedziałam im, że spotkają chłopców momentalnie uśmiech zagościł na ich twarzach. Nie wiem co oni mają w sobie ale nie da się ich nie pokochać. W sumie też nie dziwie się tym wszystkim nastolatkom szalejącym za nimi zapewne gdybym ich nie znała postępowała bym podobnie. Kiedy Emile z Tomem się ubrali zeszliśmy na dół i razem zjedliśmy posiłek. Następnie pozmywałam po śniadaniu i dołączyłam do dwójki nicponi bawiących się w salonie. Nawet nie zauważyliśmy a było już po siedemnastej. Szybko zagarnęłam dzieciaki i udałam się z nimi do ich krainy(pokoju) Uszykowałam im ubrania i sama poszłam znaleźć coś dla siebie.
Wygrzebałam z szafy bluzkę z krótkim rękawem do tego jakiś sweter tradycyjne dżinsy, czarne buty jak i torebkę oraz okulary. I zegarek na rękę. Udałam się do pokoju na przeciwko gdzie zastałam dwie osóbki zwarte i gotowe do wyjścia. Zamówiła jeszcze taksówkę, która zawiozła nas na miejsce dzisiejszego koncertu. Wysiedliśmy z niej i udaliśmy się do tylnich drzwi. Gdzie jeden z ochroniarzy został poinformowany o naszym przyjeździe i wpuścił nas do środka bez żadnego problemu. Szliśmy długim korytarzem emocje we mnie z minuty na minutę rosły co raz bardziej. Najbardziej bałam się spotkania z Ann, w końcu nie widziałyśmy się przez tyle lat. Gdy minęliśmy zakręt w oddali ulazło nam się duża scena z migającymi światłami oraz stojąca zaraz obok wejścia Ann z zapewne swoją córką. Koncert trwał w najlepsze. Podeszłam możliwie blisko, lecz w taki sposób by mnie ani reszty mojej "ekipy" nie zauważyła. Zakryłam jej oczy i..
M; Zgadnij kto to? - lekko wzdrygnęła.
A; Perri?
M; Nie.
A; El?
M; Tez nie.
A; To ja już nie mam pomysłów - powiedziała nadzwyczaj spokojnie.
Wzięłam ręce z jej oczu, dzięki czemu dziewczyna szybko się odwróciła. Spojrzała na mnie i jej wzrok zatrzymał się na mojej twarzy a uśmiech momentalnie zagościł na jej ustach.
A; Aaaaa..!!!! Maj to naprawdę ty nic się nie zmieniłaś jej jak ja za tobą tęskniłam. 
M; Też się ciesze, że cię widzę.
A; Ooo ale widzę, że nie jesteś sama- ręką wskazała na dzieci stojące obok mnie
M; A ty co wcale nie lepsza - zaśmiałam się.
A; To jest Lena nasz córka znaczy moja i Liama. - wskazała na dziewczynkę tulącą się do dość dużego brązowego misia
M; A to jest Emili i Tom moje i.. - zacięłam się nie wiedziałam co mam powiedzieć.
A; Nialla? - zapytała niepewnie.
M; Tak- odpowiedziałam.
A; Wiesz chłopcy mają taki zwyczaj, że wiesz podczas jednej z piosenek Lenka wbiega na scenę, w sumie wymyślił to nie kto inny jak Liam jako wiesz kochany tatuś i tak teraz mi wpadł pomysł do głowy, że Emi wraz z Tomem mgli by wbiec z nią. co o tym myślisz?
M; No nie wiem czy to dobry pomysł.
A; Idealny byś musiała widzieć jaki Niall chodził dzisiaj przybity będzie to dla niego nie mała niespodzianka. 
M;No Ok. zgadzam się.
A; To teraz uwaga stańcie tutaj-  zwróciła się do małych pociech pokazała co mają robić.
Już po chwili je jak by to powiedzieć wystartowała bo chłopcy zaczęli nową piosenkę.

****Oczami Nialla****

Usłyszałem śmiechy i odwróciłem się w tamtym kierunku jak zwykle Lenka wbiegła na scenę i szybciutko udała się do Liama. W tedy jedna myśl chodziła mi po głowie, że też chciał bym znaleźć się w takiej sytuacji. Lecz po chwili skapnąłem się, że za nią wybiegły dwie kolejne osóbki i to jeszcze w moim kierunku. Kiedy już dostrzegłem w nich Emile i Toma przykucnąłem i  szeroko "otworzyłem" ramiona. Kiedy poczułem jak mocno się we mnie wtuliły chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie, rozpłakałem się. Mocno objąłem moje pociech i uświadomiłem sobie po raz kolejny, że nie mogę znów popełnić tego samego błędu i ich stracić.....




Ten rozdzialik miał się pojawić w czwartek,
lecz byłam na szkolnej wycieczce.
Przepraszam was za to mam nadzieje, że się spodoba.
Piszcie swoje opinie i zadawajcie pytania z chęciom 
odpowiem miłego czytania.. 

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 11

M; Niall ale ja nie powiedziałam , że masz być ze mną anie nie mówiłam żebyś się nami zajął więc równie dobrze możesz o tym wszystkim zapomnieć.
N; Nie dam rady. Kiedy tylko wczoraj usłyszałem twoje imię momentalnie coś we mnie pękło tle razy sobie powtarzałem, że już nic dla mnie nie znaczysz, lecz to nic nie dało. A kiedy cię jeszcze teraz ujrzałem z tym brzdącem uświadomiłem sobie jaki ja byłem głupi zaprzestając poszukiwań....


N; A mogę ich chociaż zobaczyć i już sobie z tąd pójdę. Lecz nie myśl sobie że was sobie odpuszczę.
M; Niall przecież ty masz dziewczynę. Nie możesz tego zrobić my sobie poradzimy. Przez ten cały czas żyliśmy bez ciebie i znakomicie nam szło. Dzieciaki są szczęśliwe nie rujnuj tego co zbudowałeś do tej pory. Zrozum ona cię kocha a ty ją tak strasznie zranisz tak jak ja zraniłam ciebie. Wiem jak cię to na pewno strasznie bolał, w końcu to ja podjęłam taką decyzję. Przepraszam cię za to i dlatego nie pozwolę abyś ty też skrzywdził zapewne tak cudowną dziewczynę jaką jest Wiki.- spojrzałam na chłopaka tak samo jak ja miał łzy w oczach. 
N; Ale Maj proszę- mówił ze skruchom w głosie - ona sobie poradzi. Znajdzie zapewne jakiegoś przystojniaka, który pokocha ją całym swoim sercem.
M; Niall nie, a co do dzieci to chętnie ci je przedstawię.- Zawołałam Toma i Emi stanęli w rzędzie i z zainteresowałem wpatrywali się w postać blondyna-  Przedstawicie się ?
E; Pewnie nie ma problemu - te kilaka słów a wywołało na twarzy blondyna uśmiech -Wiec ja jestem Emili a ty?
M; Ej ej nie za szybko młoda damo od razu na ty przechodzić?
N; Nie nie spokojnie ja jestem Niall a ty?- zapytał i spojrzał na synka kucając i zniżając się przy tym do jego poziomu.
T; Tom - podał chłopakowi rękę i delikatnie ją uścisną. - A umiesz grać w piłkę nożną?
Irlandczyk spojrzał na chłopaka a potem na mnie.
N; Umiem a dlaczego pytasz?
T; A tak dobrze jak Lui?
N;O widzę, że już go polubiliście. - kiedy rozmawialiśmy zadzwonił mu telefon przez co nie odpowiedział na pytanie bo od razu po krótkiej rozmowie szybko się zmył.
Weszliśmy do domu dzieci poszły oglądać bajkę a ja udałam się do kuchni nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam,. Przysiadłam na krześle podparłam głowę na rekach. Przez moją głowę przewijało się  tej chwili tysiące różnych myśli, może nie powinnam go odrzucać, dać mu szansę w końcu to ja uciekła. Lecz zostały one szybko tłumione tym, że zostawił by dziewczynę. Przecież tak ją kochał widziałam na wszystkich zdjęciach w magazynach plotkarskich jacy są szczęśliwi. Na każdym z nich uśmieli się do siebie lub całowali, chodzili za rękę. A teraz przyjechałam ja i miała bym wejść do ich życia jak to się mówi w brudnych kaloszach o nie nie.. Od dawna wmawiałam sobie, że wszystko umarto, lecz dzisiaj poczułam, że cząstka jego cały czas gdzieś tam we mnie jest i się tli. Siedziałam i rozmyślałam przez dość długi czas bo kiedy się ocknęłam było już po 21. Wstałam z mojego dotychczasowego miejsca i udałam się do salonu w celu sprawdzenie co robią dwa największe rozrabiaki tego domu. Kiedy weszłam już do pomieszczenie aż zaśmiałam się pod nosem. Na kanapie obok siebie siedzieli To i Emi przytuleni do siebie co zdarzało się bardzo rzadko, nie przepraszam jeszcze nie widziałam takiego zjawiska. Już lekko przysypiali więc zaprowadziłam ich na górę, gdzie się umyli i po przeczytaniu jednej z bajek zasnęli.Ja również poszłam poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic, następnie przebrałam się w piżamę i walnęłam na łóżko, lecz nie pozwolona mi zasnąć. Ktoś postanowił się do nas podobijać bo zaczął powygrywać na dzwonku różne kompozycje muzyczne. Na początku nic sobie z tego nie robiłam lecz, po chwili postanowiłam zejść i zobaczyć co to za idiota o 24 dobija się do mnie w końcu obudził by mi dzieciaki, które nie jest łatwo uśpić.
Wyszłam z pokoju i cichutko zeszłam po schodach. Zapaliłam na korytarzu światło, prze kluczyłam drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam przed sobą zalanego w trzy dupy blondyna ledwo trzymającego się na nogach, nie wierzyłam własnym oczom przez co kilkakrotnie zamykałam je i otwierałam. Boże co on ze sobą zrobił.
N; Ta dam oto książę przyjechał do swojej księżniczki- mocno przy tym gestykulował co nie zakończyło się dobrze bo przestał się opierać o futrynę i delikatnie poleciał na mnie. Przytrzymałam go lekko. Chciał mnie przytulić lecz się nie dałam na kilometr jechało od niego wódka. Pokręciłam głową i wciągnęłam go do środka. Dowlekliśmy się do salonu. Padł jak trup na kanapę. Wzięłam koc okryłam go nim i ściągnęłam mu buty. Patrzyłam na niego i uśmiechałam się sama do siebie. Westchnieniami i udałam się do siebie gdzie tak samo jak niebieskooki runęłam na moje jakże wygodne łóżko. Momentalnie zasnęłam.

Następnego dnia obudziły mnie promienie przedzierające się przez zasłony. Niechętnie podniosłam moje ciężki powieki. Leżałam tak kilka minut dopóki nie uznałam, że już czas wstawać. Zwlekłam się z łóżka podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam jakieś dresowe spodnie bluzkę i bluzę. Z wybranym już strojem udałam się do łazienki. Ubrałam się umyłam zęby i delikatnie pomalował. Wyszłam z pomieszczenia i poszłam zobaczyć co u moich pociech. Uchyliłam delikatnie drzwi i zobaczyłam dwójkę pogrążoną w śnie. Zeszłam do salonu, gdzie zerknęłam na kanapę, na której w nocy zostawiłam Nialla. Chłopak spał jak zabity, w sumie to mu się nie dziwie w końcu po takiej dawce alkoholu.  Zaśmiałam się pod nosem. Jeszcze raz spojrzałam w jego kierunku. Grzywka opadała mu na czoło i delikatnie się uśmiechał.Ile ja bym dała, żeby cofnąć czas. Nigdy więcej nie popełniła bym tak wielkiego błędu jak było zostawianie  go i całej tej głupiej bandy. W końcu udałam się do kuchni. Gdzie postanowiłam zrobić jajecznice. Podczas jej smażenia słyszałam jak ktoś bezwładnie wlecze swoimi nogami po parkiecie w salonie zmierzając w moim kierunku. Odwróciłam się w kierunku wejścia , długo nie ,usiałam czekać bo już po chwili moim oczom ukazała się skacowana postać blondaska. Spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczami. Widziałam, że cierpiał, serce mi zmiękło na taki widok. Podeszłam do szafki, z której wyciągnęłam jakieś środki przeciwbólowe. Do szklanki nalałam jeszcze wody i wszystko postawiałam na kuchennym stole rekom pokazując chłopakowi aby usiadł i zażył lekarstwo. Ja dokończyłam jajecznice i zaczęłam  ją wykładać na talerze, kiedy to po domu rozniósł się tupot i śmiech Emi i Toma. Wbiegli do kuchni i zatrzymali się tuż przed Niallem. Emili niepewnie spojrzała na mnie tak jak jej braciszek i zajęli miejsce naprzeciwko blondynka. Z początku byli troszkę skrępowani ale to później ewidentnie im przeszło.
M; Niall nie chcę nic mówić ale chłopcy nie martwią się o ciebie przypadkiem?
N; O kurcze przecież nie wiedzą gdzie jestem fakt napisze im gdzie jestem..
M; Nieeee...
N; Dlaczego?
M; Powiedz im lepiej pod jaki adres maja przyjść....
N; A co chcesz się z nimi spotkać?
M; Czemu nie.. W końcu chyba stęskniliście się za Louisem co? 
TiE; Taaakkk.. 
M; No widzisz. A tak apropo za czym oni tu przyjdą radziła bym ci się ogarnąć. Łazienka jest drugie drzwi na lewo.... 
N; Dzięki - uśmiechnął się i udał się na górę.
Wrócił po niecałych 30 minutach. Przysiadł z nami w salonie i patrzył w jeden martwy punk na ścianie.
Czekałam na chłopaków nie wiedziałam jak zareagują więc strasznie się stresowałam. Niby z jednej strony nie mogłam się ich doczekać lecz z drugiej strony mogli być źli i, że przez tyle czasu nie dawałam znaku życia. W pewnym momencie z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie i gwałtownie podniosłam się z sofy. Niebieskooki również wstał i poszedł otworzyć drzwi. Już po chwili po domu rozniosły się dobrze mi chłopcy weszli do pomieszczenia w którym się znajdowałam spojrzeli na mnie i zamarli....




Przepraszam was bardzo, że tak długo musieliście
czekać ale musiałam pozaliczać parę spraw w szkole
mam nadzieje że się spodoba .. :)
Piszcie co myślicie.. 
ps; sorki, że taki krótki ale jak bym urwała dalej 
to nie miało by sensu

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 10

****Oczami Mai****

Około 5 lat później..
Niedawno wróciłam do Londynu, a mianowicie jakieś dwa tygodnie temu. Strasznie tęskniłam za tym miastem. Przez cały ten czas mieszkałam w małym miasteczku w Reading. Zapytacie pewnie dlaczego się wyprowadziłam. Powód jest oczywisty. Nie Niall mnie nie zdradził ani nic z tych rzeczy po prostu zaliczyliśmy wpadkę. Ja osobiście tego tak nie nazywam lecz wszystkie osoby z mojego otoczenia tak myślą. Zmierzam ulicami tego jakże pięknego miasta trzymając za rączkę mojego kochanego synka Toniego i jego siostrzyczkę Emile. Strasznie przypomina tatę niebieskie oczka wpatrujące się we mnie. Blond włoski delikatnie kręcące się przy końcach. Za to  jego siostrzyczka również blondynka o wręcz granatowych oczach odziedziczyła po mnie charakter w życiu nie pomyślała był  jak tak małe dziecko bo ma zaledwie pięć lat może być tak stanowcze . Szliśmy sobie przez park spokojnie gdy mój synek nie przystaną.
T; Mamo chodźmy coś zjeść  proszeee - powiedział przystając i chwytając się za kark no po prostu nie umiałam mu odmówić..
M; Och no dobra to chodźcie. Udaliśmy się do małej knajpki. Przysiedliśmy przy barze, zawsze tak robiliśmy, przez co strasznie się cieszyli. Zamówiłam trzy pary frytek, bo zapewne Em zje połowę a Tony będzie chciał dokładkę a do tego po szklance coli. Podczas jedzenia dzieciaki wygłupiały się ile tylko się dało śmiejąc się przy tym jak opętane rozbawiając również swoim zachowaniem ludzi zgromadzonych przy stolikach.
E; Mamo mamo patrz jestem modelkom - krzyknęła. 
Wyglądała ślicznie czas tak szybko płyną a my musieliśmy wracać  do domu. 
M; Dobra chodźcie zbieramy się. 
Wyszliśmy z knajpki i szliśmy jak zwykle przez park gdzie oczywiście dwa małe szkraby namówiły mnie, żebyśmy poszli jeszcze na plac zabaw. Oczywiście uległam uszczęśliwiając przy tym dwie moje pociechy.
Ja za to usiadłam i delektowałam się jednym z nielicznych słonecznych dni do momentu gdy ktoś zasłonił mi światło. Otworzyłam gwałtownie oczy przede mną stał nie kto inny jak Lu. Spojrzałam na niego speszona. Nie miałam zamiaru, przynajmniej w najbliższym czasie kontaktować się z nikim z tutejszych przyjaciół, inaczej chciałam zacząć wszystko od nowa. Bez ich pomocy i wiedzy, że jeszcze żyje a co najważniejsze o tym, że mieszkam w Londynie. Spojrzałam mu w oczy i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. W końcu to ja ich zostawiał bez słowa wyjaśnienia i wyjechałam nie wiadomo gdzie a teraz wracam. On tak samo patrzył na mnie jego pustka i nicość w oczach przerażały mnie, nie pamiętam żeby kiedykolwiek taki był. Zazwyczaj uśmiechał się i próbował rozbawić towarzystwo, diametralnie zmienił się od tamtego czasu. Staliśmy już tak dobrą chwile gdy podbiegła do mnie Em. 
E; Mamo a Tom mnie przezywa- mówiła pociągając delikatnie moją tunikę i zadzierając główkę do góry.Wzrok mojego byłego przyjaciela momentalnie utkwił w drobnej osóbce stojącej obok mojej nogi. -  Mamusiu kto to i dlaczego się nie odzywa.
M; To Luis mój dawny przyjaciel jak tu jeszcze mieszkałam wiesz. - Dziewczynka momentalnie podeszła do zdziwionego i wciąż nic nie mówiącego chłopka i podała mu malutka rączkę.
E; Jestem Emilii a ty? - zapytał. Chłopak lekko się zmieszał. Przykucną i podał jej swoją rękę delikatnie przy tym ściskając jej.
Lu; Luis. 
E; Wiesz mam jeszcze braciszka ale jest strasznie wredny. - powiedziała z satysfakcją.
M; Emi.
E; No co?? Dobrze to ja po niego pobiegnę. 
W tym czasie chłopak zdołał już wstać i się wyprostować.
Lu; To twoje dzieci prawda? - zapytał niepewnie.
M; Tak - odpowiedziałam bawiąc się przy tym skrawkiem materiału.
Lu; To dlatego opuściłaś Londyn nas bez słowa zaszyłaś się gdzieś a my głupi zadręczaliśmy się myślami, że ktoś cię porwał lub miałaś wypadek. Odchodziliśmy od zmysłów a w szczególności taki blondynek kojarzysz, czy może zapomniałaś już o nim - gdy chłopak wypowiadał te wszystkie przykre słowa coraz więcej łez napływało mi do oczu. - A tak właściwie po co tu przyjechałaś teraz kiedy zdążyliśmy już  zapomnieć i ułożyliśmy sobie życie na nowo?
M; Chciałam tu wrócić było mi tu dobrze, lecz wiesz mi lub nie nie przyjechałam tu po to aby się z wami spotkać. Wcale o was nie zapomniałam o was tylko uważałam, że tak będzie lepiej. Popełniłam błąd, którego naprawdę żałuje, lecz niestety nie mogę już nic zmienić w końcu przeszłości nie cofniesz ale przyszłość zawsze możesz zmienić czyż nie?
Lu; Tak możesz zmienić lecz nigdy nie wiesz czy na dobre. - zamilkł - A te dzieci to są twoje i blo.. - nie dokończył bo na szczęście Em przyprowadziła Toma.
E; A teraz się ładnie przedstaw Luisowi - powiedziała 
T; Po co skoro znam jego imię? 
E; Ale on nie zna twojego. Dalej - popchnęła go delikatnienie 
T; Jestem Tom a ty?- zapytał chłopaka podając mu dłoń jak to wcześniej zrobiła jego siostra.
Lu; Luis. 
M; Dobra my się będziemy zbierać pa. - powiedziałam szybko i gwałtownie ruszyłam w stronę mojego domu wraz z dziećmi.
Lu; Ej ej czekaj nie myśl teraz, że się teraz tak szybko mnie pozbędziesz. 
M; Sam powiedziałeś przecież , że.. - nie dał mi dokończyć.
Lu ; Oj dobra to gdzie mieszkasz?
M; Niedaleko.
E; Mamo ja już nie mam siły.- Dziewczynka stanęła przede mną i podniosła raczki do góry.- Chciałam już ją wziąć, lecz ubiegł mnie brunet.
Lu; A ja mogę cię wziąć na barana?
E; Ok ale mnie nie spuścisz prawda?- zapytała trochę nie pewnie.
Lu; Nie nie spuszczę cię. - wziął małą i już bez żadnych komplikacji doszliśmy przed mój domek. Wskazał na niewielki dwupiętrowy domek z mały ogródkiem.
M; Chcesz wejść do środka?
Lu; A mogę?
M; Zależy czy chcesz?
Lu: Pewnie, że chce. - przekręciłam kluczyk w drzwiach. Pierwsze momentalnie wbiegły dzieciaki. Blondynka udała się do swojego malutkiego zielonego stoliczka jej  braciszek na podwórko. 
M; Chcesz coś do picia?
Lu; A masz jakiś sok?
M; Pewnie masz...
T; Luis pograsz ze mną w piłkę bo mama z Em nigdy nie chcą ze mną grać proszeee- przeciągną ostatnią literkę.
Lu; Pewnie jestem w tym mistrzem. 
Wyszli na zewnątrz a  ja w tym czasie postanowiłam przyrządzić kolację. Nakryłam do stołu i zawołałam Emili. Dziewczynka posłusznie przyszła i usiadła na krześle sięgając po kanapkę. 
Dołączyłam się do niej. Nie musieliśmy długo czekać na chłopaków, bo ci zjawili się tu po chwili. Pierwszy do kuchni wszedł Tom z ogromnym uśmiechem na ustach. Szybko podbiegł do mnie i zajął miejsce na obok mnie a na przeciw niego zasiadł brunet. 
T; Mamo wiesz co wygrałem z wujkiem Lu.
M;Z kim?
T; No z wujkiem Lu przecież mówię.
M; Z wujkiem Lu powiadasz - spojrzałam na chłopaka
Lu; No co nie lobię jak jak ktoś na mnie mówi Louis a za to przy wypowiadaniu słowa wujku czuje się wyjątkowo..
M; Tak tak ...
Kolację zjedliśmy cały czas śmiejąc się z wygłupów chłopaka. Dzieciaki mimo iż spędziły z "wujkiem" niecały dzień strasznie go polubiły. Brunet spojrzał na zegarek wiszący w pomieszczeniu i wstał z krzesła.
Lu; Musze się już zbierać wiesz chłopaki zastanawiają się pewnie gdzie mnie wcięło.- zaśmiał się. Odprowadziłam chłopaka do drzwi.
M; Louis mam groźbę mógłbyś na razie nie mówić nie chłopkom?
Lu; Ok lecz nie wiem jak długo uda mi się..
M; Dzięki Lu.- pocałowałam chłopaka w policzek otworzyłam mu drzwi i zamknęłam tuż po tym jak za nimi zniknął. Wróciłam do dzieci. Były strasznie zmęczone po dzisiejszym dniu. Położyłam je do łóżek i sama również udałam się do swojego, wcześniej biorąc kąpiel.
Dzisiejszy dzień przyniósł mi jak i Tomowi i Emi wiele wrażeń. Mam nadzieję, że następne dni już taki nie będą. Z tą myślą zasnęłam.....

Następnego dnia obudziły mnie dzieci skaczące po moim łóżku. Usiadłam na nim dając za wygraną.
T; Mamo a przyjdzie dzisiaj wujek Lu?
M; Nie mam pojęcia a chciałbyś żeby przyszedł?
T; Pewnie on jest super..
E; Mamusiu a może przyjdzie z tatusiem?
M; Emi już ci wczoraj tłumaczyłam przecież że tatuś was nie zna..
EiT; Szkoda - powiedzieli niemal, że równocześnie.
M; Dobra szkraby idźcie się ubrać bo wujek może wpadnie a wy będziecie jeszcze w piżamkach- szybko wstali i pobiegli do swojego pokoju.
Ja również wstałam wyjrzałam przez okno. Londyn nie był już tak pogodny jak wczorajszego dnia. Podeszłam do szafy. Przeglądałam w niej mnóstwo różnych rzeczy. Nie mogłam się zdecydować na nic konkretnego lecz w końcu wybrałam luźne carne dresowe spodnie do tego pasiastą bluzkę na na ramkach. 
Na to nałożyłam różową bluzę z kapturem. Zeszłam na dół. W saloniku dało się usłyszeć już włączony telewizor. Przechodząc przez niego zauważyłam dwie blond czupryny wpatrujące się w ekran na którym leciała jakaś kreskówka 
z wiekiem zafascynowaniem. Zaśmiałam się pod nosem. Zrobiłam śniadanie sama zjadałam w kuchni a moim szkrabom zaniosłam do salonu.
Siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś animowany film ja przy tym zaczepiałam ich co chile łaskocząc co dawało im ogromną  frajdę. Całą zabawę przerwał nam natarczywie dzwoniący dzwonek. Wstałam z kanapy zostawiając na nim dwa roześmiane diabełki. Podeszłam do drzwi uchyliłam je i zobaczyłam chłopaka od którego wcześniej uciekłam. Chciałam zamknąć drzwi lecz niebieskooki był szybszy i zdołał je przytrzymać.
N; Czyli naprawdę wróciłaś. Luis mimo iż był schlany w trzy dupy wszystko dokładnie pamiętał i nam opowiedział nie wierzyłem w to ale w końcu musiałem sprawdzić, bo ciekawość mnie zżerała od środka. Jak widać się nie pomylił. - staliśmy tak w drzwiach do puki  obok mnie nie zjawił się Tomi. 
T; Mamo pośpiesz się bo ominie cię najważniejszy moment.
I znowu ta sytuacja jak z wczoraj. Tylko że tym razem stał i patrzył raz na mnie raz na chłopczyka stojącego obok mnie.
N; Louis nie mówił, że masz dzieci i męża za pewne też.
M; Nie nie mam męża ale dzieci owszem mam dwójkę.
N; Ile mają lat?
M; Kurcze co mam powiedzieć co?- krzyczał głos w mojej głowie - 5 odpowiedziałam niepewnie. Chłopak zaczął wszystko analizować po kolei w głowie. - Tylko mi teraz nie mów, że są moje.
Zwiesiłam głowę i odpowiedziałam krótkie - Niestety Tak- chłopak zamilkł.
N; Dlaczego pojawiłaś się teraz kiedy sobie kogoś znalazłem co? Nie mogłaś wcześniej?- zadawał te wszystkie pytania wraz ze spływającymi po policzkach łzami. - Teraz kiedy jestem szczęśliwy z inną. - kontynuował.
M; Niall ale ja nie powiedziałam , że masz być ze mną anie nie mówiłam żebyś się nami zajął więc równie dobrze możesz o tym wszystkim zapomnieć.
N; Nie dam rady. Kiedy tylko wczoraj usłyszałem twoje imię momentalnie coś we mnie pękło tle razy sobie powtarzałem, że już nic dla mnie nie znaczysz, lecz to nic nie dało. A kiedy cię jeszcze teraz ujrzałem z tym brzdącem uświadomiłem sobie jaki ja byłem głupi zaprzestając poszukiwań....


No to mamy dyszkę
mam nadzieję , że się wam spodoba..
Całuski :*****





czwartek, 23 maja 2013

Podziękowania

Dziękuję wszystkim za 2000 tysiace wejść dla niektórych to dużo dla innych mało lecz dla mnie to zupełnie coś innego nowego. Nowe doświadczenia w pisaniu i wy komentujacy dodajacy mi otuchy do dalszej pracy... Mam nadzieję, że będzie was tu coraz więcej mimo iż ostatnio zauważyłam , że coraz mniej was tutaj zagladą. Nie wuem czy cos robie źle a jeśli tak to prosze piszcie to w komentarzach pod rozdzialami...

Ps: Taka moja malutka proźba czy moglibyscie udestepniqc na jakiś stronakach linka do bloga...??
Oczywiście jak to ja zapomnialam o najisttnuejszym dziękuję wytrwalym czytelniczkom i KOMENTATOTRKOM

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 9

****Oczami Zayna****


Strasznie się ucieszyłem na widok mojej siostry. Nie wiem jak mogłem jej tak nienawidzić  Myliłem się do niej, nie znałem a oceniłem. Kiedyś do puki nie zamieszkała z nami oceniałem ludzi po tak zwanej okładce czyli po tym jak wyglądają. Teraz wiem, że źle postawiłem raniąc przy tym nie jedną osobę. Kiedy wpadła w moje ramiona czułem się szczęśliwy, że jest przy mnie i co najważniejsze cała i zdrowa. Przytuliłem ją jak najmocniej do mojego ciała i już nigdy nie chciałem jej wypuścić. Niestety tak piękną chwile przerwał nam nasz ochroniarz, mimo iż lubiłem wraz z chłopakami Paula, to w tej chwili byłem na niego strasznie zły.
P; Zayn nie mamy czasu na obściskiwanie się z dziewczyną.
Z; Po pierwsze skoro jesteś naszym ochroniarzem powinieneś wiedzieć, że to nie moja dziewczyna a siostra, a po drugie powiedz chłopakom, że dolecę jutro.
P; O nie mój drogi lecisz dzisiaj.
Z; O nie mój drogi - próbowałem naśladować jego głoś- lecę jutro z Mają  
P;  Nie zgadzam się!!
Z; Nie chce być nie miły Paul ale ty tu nie masz nic do gadania tylko nasz menedżer.
P; No ok idź sobie  ale pamiętaj robisz to na własną odpowiedzialność ?
Z; Tak jest- zasalutowałem próbując rozładować napiętą atmosferę - A i bym zapomniał nie mów nic chłopkom a jak by się pytali czemu mnie niema, to powiedz, że musiałem jeszcze po coś skoczyć do domu i przylecę najbliższym lotem ale weź moją walizkę.
P; Dobra.
Po krótkiej konwersacji z ochroniarzem uśmiechnąłem się pod nosem i pociągnąłem brunetkę za sobą. Ona porozmawiała jeszcze z jakąś swoją koleżanką jak mi później powiedziała . Gdy dotarliśmy do głównego holu zadzwoniłem po taksówkę i pojechaliśmy do naszego domu. Zapłaciłem kierowcy i wysiedliśmy z taksówki, następnie podeszliśmy do drzwi wejściowych gdzie spędziliśmy dobre piętnaście minut. Brunetka była na mnie zła, ponieważ za żadne skarby nie mogłem znaleźć kluczy do drzwi. Dopiero gdy mnie nieco nakrzyczałam przypomniało mi się, że schowałem je w tylnej kieszeni spodni. Prze kluczyłem zamek i weszliśmy do środka.
Z; No to leć na górę i szykuj się znaczy spakuj ok?
M; Nie wiem czy to dobry pomysł, żebym tam leciała.
Z; Wiesz mi lub nie chłopaki się ucieszą zaufaj.
M; No dobra - ruszyła w kierunku schodów i ciężko po nich dep tając weszła na drugie piętro. 
Nie zdarzyłem się ruszyć z miejsca a już usłyszałam wołanie z góry, więc od razu udałem się
w to miejsce.
Muszę przyznać, że byłem zaskoczony widokiem jaki tam zastałem.  Niektóre rzeczy Mai znajdowały się na jej łóżku wraz 
z kołdrą pozwijane w taki spokój jakby ktoś tu sapał w tym momencie na myśl przyszła mi tylko jedna osoba Niall. No ale przecież nie wydam przed nią blondaska.
M; Wiesz co tu się stało?
Z; Nie mam pojęcia - mówiłem próbując przybrać jak najbardziej zaskoczony głos.
M; Chciała bym ci uwierzy naprawdę ale nie mogę , ponieważ wydajesz mi się podejrzany. Spojrzałam mi w oczy jakby chciała z nich wszystko wyczytać. Jej wzrok przeszywał mnie na wylot ale starałem się nie wydać przyjaciela.
M; Dobra poddaje się idę się spakować - od razu po wypowiedzeniu tych słów ulżyło mi.  Odwróciłem się ku drzwiom wyjściowym z pomieszczenie i zacząłem się kierować do nich.
Kiedy tuż za plecami usłyszałem głos.
M; Ej ej.. a ty do kąt?
Z; Myślałem, że nie będę Ci potrzebny w pakowaniu.
M; W pakowaniu zapewne sobie sama poradzę , lecz musisz niestety wytłumaczyć swojego irlandzkiego przyjaciela i nie udawaj, że nic nie wiesz.
Z; Niby co mam wiedzieć?
M; Co robił w moim pokoju?
Z; A z kąt mam to wiedzieć był tu wo gule?
M; Nie te bokserki z napisem I'm irish boy same się tu znalazły - wskazała na trzymane w ręce czarne bokserki z napisem.
Z; Czyli raczej się nie wymigam słowami, że nic nie wiem?
M; Nie!- powiedziałam stanowczo.
Z; Bo widzisz Niall się trochę załamał myśląc, że cię już nie zobaczy i no sama widzisz. Nie wiem jak  to wytłumaczyć.
M; Ale żeby zaraz spać z moimi ciuchami. Dobra no nic idę się spakować - powiedziała i uniesionymi rękami do góry i weszła do swojej garderoby.
Ja za to z racji już późnej godziny udałem się do swojego pokoju wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem a już musiałem wstawać...


****Oczami Mai****


Nie wiem jak ogarnę ten syf co zostawił po sobie blondyn no ale nie jakoś muszę. Spakowałam się i wzięłam odprężającą kompie następnie zgarnęłam wszystko z łóżka oczywiście oprócz kołdry. Ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam do krainy morfeusza..
Obudziło mnie szturchanie w ramie.
Z; Maja maja obudź się - mówi spokojnym głosem.
M; Jeszcze chwilkę - i nakryłam się aż po czubek głowy. Po niecałej minucie pożałowałam tego, ponieważ ten głupek zaczął skakać po moim łóżku jednocześnie ściągając przy tym kołdrę. 
M; Dobra Zayn poddaje się już wstaje- usiadłam na krawędzi łóżka i spuściłam nogi dotykając przy tym miękkiego dywanu.
Z; No i o to właśnie mi chodziło.
M; Ty się już nie odzywaj i wyłaś z mojego pokoju.
Z; Dobra dobra już idę.
Gdy tylko drzwi się zamknęły ruszyłam do garderoby 
wybrałam białą bluzkę na ramkach z napisem Coca-Cola
oraz krótkie dżinsowcze spodenki postrzępione na dole 
z flagą USA na nogawkach. Do tego dobrałam czerwono białe air maxy. Wyszłam z garderoby wraz z ciuchami udałam się do łazienki, gdzie je założyłam. Delikatnie się pomalował a włosy spiłem w luźnego koka. Następnie udałam się do kuchni gdzie spotkałam Zayna. Następne czynności działy się w pośpiechu. Szybko zjedliśmy śniadanie mulat zadzwonił po taksówkę pobiegł po moją torbę i ani się nie obejrzałam a byłam w samolocie lecącym do stolicy Francji Paryża.
Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie. Mój towarzysz zaszył się w swoim świecie z słuchawkami na uszach wpatrując się w nieokreślony punkt. Gdy tylko zauważyłam  że zbliżamy się do płyty lotniska uśmiech momentalnie pojawił mi się na ustach. Szturchnęłam delikatnie czarnowłosego i skinieniem głowy pokazałam mu, że zaraz będziemy na miejscu. Nienawidziłam momentu lądowania, lecz jakoś go przetrwałam. Szybko wstaliśmy ze swoich miejsc i udaliśmy się do wyjścia odebraliśmy mój bagaż i Zayn zauważył jakiegoś kolesia z ochrony więc udaliśmy się w jego kierunku. On
bezpiecznie przetransportował nas pod same drzwi hotelu w którym sapali chłopcy. Przed głównym wejściem czatowało mnóstwo fotoreporterów oraz fanek. My ominęliśmy je samochodem i weszliśmy do budynku tylnymi drzwiami. Podeszliśmy do windy i mój kochany braciszek wcisną jakiś guzik. Weszliśmy do ciasnego pomieszczenia i ruszyliśmy jak mniemam do góry. Kiedy "pojazd" się zatrzymał wyszliśmy z niego i zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami.
Z; Wiesz to są drzwi od pokoju blondaska wydaje mi się, że to z nim na początku powinnaś się przywitać. 
M; Tak sądzisz?
Z; Zdecydowanie tak.
M;Ok - wzięłam głęboki wdech mulat odszedł ode mnie nacisną klamkę i zniknął w jednym z pokoi.
Ja natomiast stałam przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Po chwili namysłu zapukałam delikatnie i uchyliłam delikatni drzwi.
N; Harry ile razy mam ci jeszcze mówić żebyś zostawił mnie w spokoju - Irlandczyk siedział do mnie tyłem na kanapie wpatrując się w okno i brzdąkając coś na gitarze.
Zamknęłam za sobą "wrota" i podeszłam delikatnie do niego. Weszłam na łóżko i położyłam brodę na jego ramieniu. Sama nie wiem co mną w tedy kierowało.
M; A jeśli to nie Hazz. - chłopak gwałtownie się odwrócił i patrzył na mnie jak szpak w pięć groszy.
N; Dobra to się robi co raz gorsze mam już zwidy.
M; Nie prawda mam ci to udowodnić ? - delikatnie pokiwał głową na tak...
Delikatnie przybliżyłam się do niego i musnęłam jego usta. Chłopak był na początku lekko zdziwiony. Oddaliłam się od niego na niewielką odległość aby móc spojrzeć w jego oczy. Były tak niebieskie , że nie da się określić. Tańczyły w nich iskierki szczęścia...
N; To naprawdę ty nie mogę uwierzyć .
M; To uwierz w końcu głuptasie..
N; Chodź tu do mnie - rozchylił ramiona. Wtuliłam się w  niego jak w pluszowego misia. - nawet nie wiesz jak tęskniłem.. - pocałował mnie w czubek głowy.
M; Oj wiem, wiem widziałam pokój oj będziesz się Horanku tłumaczył- wymamrotała w ramionach blondyna.....



Jejku przepraszam, że teraz nic nie 
dodawałam zobaczę może dodam coś jutro,
lecz wątpię na pewno to nadrobię 
pozdrawiam..
Dziękuje za miłe komentarze i zachęcam
do czytania.....  





sobota, 11 maja 2013

Rozdział 8

****Oczami Mai****

W koncie nad jedną z kabin zauważyłam nie duże okienko. Wdrapałam się po niej i próbowałam je otworzyć w czym moja dzisiejsza kreacja zdecydowanie nie pomagała. Po kilku nie udanych próbach w końcu się otworzyło. Wychyliłam przez nie głowę. Było zamieszczone dość wysoko, pewnie dla tego, żeby ludzie z zewnątrz nie mogli przez nie wchodzić. Odwróciłam się na tyle na ile to było możliwe na początku przez okno spuściłam nogi a później resztę. Trochę się po tym poobdzierałam o sukience nawet nie wspominając, a łzy same cisnęły mi się do oczu. Zaczęłam biec jak najdalej od tego miejsca, kiedy przed oczami pojawiły mi się czarne plamki, a później cały obraz uzyskał jeden kolor czerń...
Gdy ponownie podniosłam powieki musiałam je po raz kolejny zamknąć z powodu ostrego światła padającego idealnie na moją twarz. Byłam w dużym przestronnym pokoju o liliowych ścinach, zdecydowanie nie był to mój ani żadnego z chłopców. Delikatnie podniosłam się na łokciach do pozycji siedzącej. Co nie było zbyt dobrym pomysłem, ponieważ każdy gwałtowny ruch z mojej strony kończył się mocnym bólem głowy. Wzrokiem zlustrowawszy każdy zakamarek pomieszczenia. Siedziałam tak już na pewno  ponad  pół godziny gdy drzwi od pokoju delikatnie się uchyliły i zobaczyłam w nich nie za wysoką brunetkę. Podeszła do mnie 
i przysiadła na skraju łóżka. 
K; Hej jestem Kate - podała mi rękę, która delikatnie uścisnęłam.
M; Maja
K; Pewnie chciała byś wiedzieć jak się tu znalazłaś. O tuż jak szłam sobie spokojnie ulicom z moim braciszkiem zauważyliśmy jak ktoś przewraca się na chodniku. Więc postanowiliśmy ci pomóc. A tak właściwi to co ty tam robiłaś?
M; Nie wiem nie pamiętam..
K; O kurcze nie jest dobrze. O kej Kate tylko bez nerwów - powiedziała do siebie brunetka.
No a co jako ostatnie zapamiętałaś?
M; Hmm.. Pamiętam, że przyjechałam tu z pewną panią i podjechaliśmy pod jeden z budynków znaczy domów ona wyszła z samochodu, rozmawiała z kimś następnie do mnie wróciła. Niestety nie pamiętam imion.  Więcej nic nie pamiętam tak jakby czarna dziura.
K; A masz kogoś bliskiego w okolicy?
M; Znaczy gdzie?
K; Och no tu w Londynie?
M; Niestety nie, nie mam już nikogo z rodziny  rodzice już nie żyją a rodzeństwa nie mam.
K; Oł..  sorki nie powinnam była pytać.
M; Nic się nie stało - wymusiłam uśmiech.
K; Dobra nie martwmy się może sobie coś przypomnisz a teraz chodźmy na dół poznasz mojego brata, w końcu to tu teraz będziesz mieszkać co nie?
M; A mogę?
K; Pewnie przecież cie nie wyrzucimy...
Wyszłyśmy z pokoju kontynuując rozmowę. Nowo poznana dziewczyna sprawiała wrażenie miłej i strasznie gadatliwej osóbki. Przy niej nawet bul głowy prawie , że ustał. Zeszłyśmy po krętych drewnianych schodach na parter. Brunetka zaprowadziła mnie do salonu gdzie jak siedział zapewne jej brat.
K; Nick skończ w końcu oglądać ten durny serial i się przywitaj. 
Podeszłam do kanapy gdzie siedział chłopak.
Lekko odchrząkną.
N; Jestem Nick.
M; Maja - podałam mu rękę tak jak to było z jego siostrą.
N; No to co robimy?
K; Głupio się pytasz to co zawsze czyli oglądamy TV lecz tym razem film wybrany przez nas- puściłam mi oczko..  







****dwa miesiące później*****

W taki sposób minęły prawie całe wakacje zostały zaledwie da]wa tygodnie luzu. Przez cały ten czas próbowałam sobie co kol wiek przypomnieć lecz niestety na marne. Dzisiejszy dzień zapowiadał się wręcz idealnie słońce świeciło już od wczesnych  godzin porannych a na niebieskim niebie nie znajdowałam się żadna nawet najmniejsza chmurka. Dzisiejszego dnia ubrałam zwiewną brązową bluzkę w kwiatki oraz krótką sięgającą przed kolano kremową spódniczkę.
Rozczesałam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni gdzie znalazłam już gotową Kate.
K; No to co gotowa możemy iść?
M; Pewnie tylko jeszcze coś zjem. - w pośpiech zrobiłam sobie kanapkę z serem szybciutko ją zjadłam i wyszłyśmy z domu.
Kręciłyśmy się w te i z powrotem, do puki nie doszłyśmy do parku. Usiadłyśmy na jednej z wielu zielonych ławek.
K; O zobacz jakie ciasteczko tam siedzi - wskazała delikatnie ruchem głowy na ławkę prawie na przeciwko naszej.
M; No nie zaprzeczę - zaśmiałam się 
K; Szkoda, że żaden z tak ładnych chłopaków nigdy się za mną nie ogląda. - westchnęła
M; Oj weź przestań jesteś przecież śliczna - i wtedy do głowy wpadł mi dość nie bywały pomysł i zaczęłam śpiewać i tańczyć na ławce, na której przed chwilą siedziałyśmy piosenkę z filmu oglądaliśmy wraz z jej bratem przedwczoraj.
Kate chciała mnie za wszelką cenę "uspokoić". Gdy zakończyłam moje przedstawianie zauważyłyśmy dwóch policjantów biegnących w naszym kierunku.
Zaczęłyśmy uciekać i śmiać się przy tym. Gdy przebiegałyśmy przez mostek wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam parę niebieskich tęczówek wpatrujących się we mnie z zafascynowaniem, jakbym z kąś je kojarzyła.
Lecz tą chwile przerwała moja towarzyszka szarpnęła mnie za rękę dopiero w tedy zorientowałam , się, że staruszkowie nas goniący są nie daleko. W prędkości światła wpadłyśmy do domu.  Dobrze, że nie było Nicka bo nocuje u jakiegoś kolegi bo zapewne by nas nieźle zjechał. Weszłyśmy do salonu dziewczyna włączyła telewizor, lecz mi wciąż nie dawały spokoju niebieskie tęczówki wiercące we mnie dziurę na wylot.
M; Kate idę już spać jestem strasznie zmęczona.
K; Przecież jeszcze nawet nie ma dwudziestej?
M; Sorki ale oczy same mi się zamykają- skłamałam, lecz to nie moja wina , że nie mogłam tam już dłużej usiedzieć. Poszłam do pokoju wzięłam moją piżamkę za którą odpowiadały krótkie spodenki oraz za duży top i udałam się do łazienki , gdzie wzięłam szybki prysznic. Następnie położyłam się do mojego łóżka i zasnęłam...


Nagle usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju się 
otwierają. Ujrzałam w nim blond czuprynę..
N; Hej mogę nie przeszkadzam..?
M; Nie skądże wiesz nawet dobrze się składa.
N; Serio? - zapytał jakby troszkę nie śmiało.
M; Zdecydowanie. Podejdź.. - chłopka nie śmiało wstał i powoli podchodził..- no weź przecież cię nie zjem. 
N; No ja tam nie wiem co ty kombinujesz - zaśmiał się- a tak właściwie to chciałem Cię przeprosić - chciał coś jeszcze powiedzieć lecz mu przerwałam..
M; Zaczekaj z tym chwilkę a teraz zapnij mi tą głupią sukienkę.
N; W cale nie jest głupia a tobie w niej do twarzy.- delikatnie chwyciła za zamek i podciągną go do góry.
M; Dziękuje, a teraz o co chodziło?
N; No więc jak już mówiłem chciałem cię przeprosić za rano jak wszedłem do twojego pokoju no i wiesz- spuścił wzrok.
M; Oj Niall nie masz mnie o co przepraszać było minęło - uśmiechnęłam się do niego - Wybaczam Ci ale wiesz jeszcze muszę  ułożyć włosy i się pomalować ty zresztą też musiał byś się  przebrać bo raczej w dresach nie pojedziesz?
N; No masz racje ale w ramach przeprosin chciałbym ci coś jeszcze dać. - powiedział i wyciągną coś z szarych spodni i wręczył mi do ręki. było to nie duże kwadratowe pudełeczko w czerwonym kolorze.
M; Co to?
N; Otwórz to zobaczysz..- po wypowiedzeniu tych słów kolejny raz się  uśmiechną.


Delikatnie podniosłam wieczko i ukazał mi się śliczny łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka oraz przysiadłej na niej motylka.
M; Jejku  Nailler jest bardzo ładne lecz nie mogę jej   
 przyjąć. - powiedziałam do chłopaka i skierowałam
rękę z prezentem w jego stronę.
N; Dlaczego?
M; Musiał być bardzo droga, przyjaciele nie dają sobie tak drogich prezentów w ramach przeprosin.
N; Lecz ja chcę że byś przyjęła ten prezent. Proosze- słodko się uśmiechną, patrząc mi przy tym w oczy.
M; No dobrze, już dobrze wezmę go..
N; Ha! Wiedziałem, że mój urok osobisty pobije cię i się zgodzisz.
M; Nie jesteś zbyt pewny siebie przypadkiem?
N; Nie skądże. Odwróć się to ci go zawieszę. - wykonałam jego polecenie i odwróciłam się. Kiedy delikatnie musnął swoimi dłońmi moją skórę przeszedł mnie przyjemny dreszcz.- proszę bardzo gotowe.
M; Dziękuję.
N; Nie ma sprawy to ja idę się ubrać..
Ja w tym czasie postanowiłam zrobić sobie fryzurę. Moje delikatnie kręcone włosy dokładnie rozczesałam i zaplotłam z przodu a resztę  zostawiłam rozpuszczoną. Założyłam jeszcze szpilki, przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju. Zeszłam powoli po schodach i udałam się do salonu, gdzie jeszcze nikogo nie było. Siedziałam tam już dobre 15 minut kiedy usłyszałam szybki tupot na schodach. Odwróciłam się i ujrzałam Liama.
M; No no no ale żeś się wystroił..
Li; A co źle?
M; Nie po prostu świetnie wyglądasz nie przejmuj się na pewno się spodobasz Ann..- powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
Li; Tak myślisz?
M; Nie Liam ja to po prostu wiem.
Li; Dzięki. 
Nawet nie zauważyłam a w pokoju znalazła się reszta bandy.
Z; Wiecie co chłopaki? W  życiu bym nie pomyślał, że mam tak seksowną siostrę.. - zaśmiał się.
M; No wiesz..
Z; No co mówię prawdę. Dobra chodźmy już bo się spóźnimy.
Wyszliśmy z mieszkania i weszliśmy do dużego czarnego vana. Ruszyliśmy bez przeszkód, lecz przy bramie wjazdowej do posesji chłopaków znajdował się tłum dziennikarzy. Strasznie się zdenerwowałam. Mulat siedzący obok najwyraźniej to zauważył.
Z; Ej co jest?
M; Nic po prostu sam zobacz co się dzieje.- odpowiedziałam z lekkim smutkiem
Z; Nie martw się nie zobaczą cię tu są przyciemniane szyby a poza tym chciałbym się pochwalić jaką mam cudowna siostrę. - uśmiechną się 
M; Dobra już, skończ nie za dużo tych komplementów?
Z; Ależ  skąd?- zapytał oburzony
N; My też byśmy chcieli się pochwalić jaką mamy wspaniałą współlokatorkę oraz koleżankę.
Lu; Uuuu.. Nailler widzę, że nie długo to się może zmienić. Czy tylko mój nos czuje,
że coś się święci?- poruszał dowcipnie brwiami.
N; A weź sieć cicho nic nie wiesz a paplasz i paplasz.. Skąd ty się wziąłeś to ja nie wiem.- powiedział lekko zażenowany blondyn.
Lu; Cześć i czołem pytacie skąd się wiozłem - przerwałam mu
M; Dobra Louis skończ już to nie jest śmieszne.
Lu; Ooo.. Widzę, że panienka się denerwuje czyli jednak miałem racje.
CH; LOUIS!!- krzyknęli wręcz wszyscy chłopcy razem.
Lu; Dobra, dobra już się zamykam.


Obudziłam się gwałtownie siadając na łóżku. Już wiem już wiem kim był chłopak z parku gdzie wcześniej mieszkałam jednym słowem nareszcie PAMIĘTAM.  Na dworze było już jasno. Słońce świeciło, wstałam z łóżka i szłam w kierunku łazienki... Chwila chwila, przecież gdzieś tu musi być mój telefon. Po dość długich poszukiwaniach  zalazłam  go pod łóżkiem na mojej starej sukience. Sama nie wiem jak się tam znalazł. Szybko go włączyłam i otworzył zakładkę kontakty. Tak jak mi się wydawało byli tam wszyscy członkowie One Direction...
Szybciutko się ogarnęłam i wparowałam do pokoju Kate. 
M; Kate wstawaj no wstawaj!!- krzyczałam jednocześnie skacząc po łóżku.
K; Dobra Maja co ci odbiło złaź z tego łóżka i mów o co chodzi..
M; Po prostu wszystko sobie przypomniałam- wykrzyczałam do koleżanki i opowiedziałam wszystko co wiem. - no to teraz możemy jechać pod ich dom.
K; Tylko, że z tego co ja wiem to oni dzisiaj wylatują do Paryża o 13 a jest już 11 więc nie zdążymy. Choć nie czekaj   pobiegniemy na lotnisko, w końcu nie mamy daleko. Brunetka szybko zerwała się z łóżka i popędziła do szafy ubranie zajęło jej chwileczkę. Szybko podbiegła do mnie i chwyciła za nadgarstek. Nawet nie zauważyłam a byłyśmy już przed drzwiami lotniska. Weszłyśmy do ogromnego budynku. Zerknęłyśmy na  rozkład była już 12:15 może zdążymy. Sektor B. Biegłyśmy ile sił w nogach. Przy bramce zauważyłam już tylko czarne włosy Zayn...
M; Zayn!!1- krzyczałam ile sił w płucach biegnąc w jego kierunku. Chłopak odwrócił się w moim kierunku. Po drodze prawie chwycili mnie ich ochroniarze ale jakoś udało mi się ich ominąć. Podbiegła do bramki, gdzie stał chłopak, był we mnie zapatrzony jak w obrazek.
Z; Maja? - zapytał niepewnie.. - pokiwałam głową na tak, łzy same wypływały nie tylko z moich oczu ale także z multa. Podbiegł do mnie i mocno mnie przytuli. Wtuliłam się w niego i już w życiu nie chciałam go puścić. - Proszę już mnie tak nigdy więcej nie strasz myślałem z chłopakami, że nie żyjesz, nigdy więcej już mnie nie opuszczaj.. Obiecaj. - mówił przez łzy
M;  Obiecuje...




Takie tam moje..
Jako prezent napisałam wan nexta
ma zdecydowanie zbyt dobre serce dla was..