****Oczami Mai****
Około 5 lat później..
Niedawno wróciłam do Londynu, a mianowicie jakieś dwa tygodnie temu. Strasznie tęskniłam za tym miastem. Przez cały ten czas mieszkałam w małym miasteczku w Reading. Zapytacie pewnie dlaczego się wyprowadziłam. Powód jest oczywisty. Nie Niall mnie nie zdradził ani nic z tych rzeczy po prostu zaliczyliśmy wpadkę. Ja osobiście tego tak nie nazywam lecz wszystkie osoby z mojego otoczenia tak myślą. Zmierzam ulicami tego jakże pięknego miasta trzymając za rączkę mojego kochanego synka Toniego i jego siostrzyczkę Emile. Strasznie przypomina tatę niebieskie oczka wpatrujące się we mnie. Blond włoski delikatnie kręcące się przy końcach. Za to jego siostrzyczka również blondynka o wręcz granatowych oczach odziedziczyła po mnie charakter w życiu nie pomyślała był jak tak małe dziecko bo ma zaledwie pięć lat może być tak stanowcze . Szliśmy sobie przez park spokojnie gdy mój synek nie przystaną.
T; Mamo chodźmy coś zjeść proszeee - powiedział przystając i chwytając się za kark no po prostu nie umiałam mu odmówić..
M; Och no dobra to chodźcie. Udaliśmy się do małej knajpki. Przysiedliśmy przy barze, zawsze tak robiliśmy, przez co strasznie się cieszyli. Zamówiłam trzy pary frytek, bo zapewne Em zje połowę a Tony będzie chciał dokładkę a do tego po szklance coli. Podczas jedzenia dzieciaki wygłupiały się ile tylko się dało śmiejąc się przy tym jak opętane rozbawiając również swoim zachowaniem ludzi zgromadzonych przy stolikach.
Wyglądała ślicznie czas tak szybko płyną a my musieliśmy wracać do domu.
M; Dobra chodźcie zbieramy się.
Wyszliśmy z knajpki i szliśmy jak zwykle przez park gdzie oczywiście dwa małe szkraby namówiły mnie, żebyśmy poszli jeszcze na plac zabaw. Oczywiście uległam uszczęśliwiając przy tym dwie moje pociechy.
Ja za to usiadłam i delektowałam się jednym z nielicznych słonecznych dni do momentu gdy ktoś zasłonił mi światło. Otworzyłam gwałtownie oczy przede mną stał nie kto inny jak Lu. Spojrzałam na niego speszona. Nie miałam zamiaru, przynajmniej w najbliższym czasie kontaktować się z nikim z tutejszych przyjaciół, inaczej chciałam zacząć wszystko od nowa. Bez ich pomocy i wiedzy, że jeszcze żyje a co najważniejsze o tym, że mieszkam w Londynie. Spojrzałam mu w oczy i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. W końcu to ja ich zostawiał bez słowa wyjaśnienia i wyjechałam nie wiadomo gdzie a teraz wracam. On tak samo patrzył na mnie jego pustka i nicość w oczach przerażały mnie, nie pamiętam żeby kiedykolwiek taki był. Zazwyczaj uśmiechał się i próbował rozbawić towarzystwo, diametralnie zmienił się od tamtego czasu. Staliśmy już tak dobrą chwile gdy podbiegła do mnie Em.
E; Mamo a Tom mnie przezywa- mówiła pociągając delikatnie moją tunikę i zadzierając główkę do góry.Wzrok mojego byłego przyjaciela momentalnie utkwił w drobnej osóbce stojącej obok mojej nogi. - Mamusiu kto to i dlaczego się nie odzywa.
M; To Luis mój dawny przyjaciel jak tu jeszcze mieszkałam wiesz. - Dziewczynka momentalnie podeszła do zdziwionego i wciąż nic nie mówiącego chłopka i podała mu malutka rączkę.
E; Jestem Emilii a ty? - zapytał. Chłopak lekko się zmieszał. Przykucną i podał jej swoją rękę delikatnie przy tym ściskając jej.
Lu; Luis.
E; Wiesz mam jeszcze braciszka ale jest strasznie wredny. - powiedziała z satysfakcją.
M; Emi.
E; No co?? Dobrze to ja po niego pobiegnę.
W tym czasie chłopak zdołał już wstać i się wyprostować.
Lu; To twoje dzieci prawda? - zapytał niepewnie.
M; Tak - odpowiedziałam bawiąc się przy tym skrawkiem materiału.
Lu; To dlatego opuściłaś Londyn nas bez słowa zaszyłaś się gdzieś a my głupi zadręczaliśmy się myślami, że ktoś cię porwał lub miałaś wypadek. Odchodziliśmy od zmysłów a w szczególności taki blondynek kojarzysz, czy może zapomniałaś już o nim - gdy chłopak wypowiadał te wszystkie przykre słowa coraz więcej łez napływało mi do oczu. - A tak właściwie po co tu przyjechałaś teraz kiedy zdążyliśmy już zapomnieć i ułożyliśmy sobie życie na nowo?
M; Chciałam tu wrócić było mi tu dobrze, lecz wiesz mi lub nie nie przyjechałam tu po to aby się z wami spotkać. Wcale o was nie zapomniałam o was tylko uważałam, że tak będzie lepiej. Popełniłam błąd, którego naprawdę żałuje, lecz niestety nie mogę już nic zmienić w końcu przeszłości nie cofniesz ale przyszłość zawsze możesz zmienić czyż nie?
Lu; Tak możesz zmienić lecz nigdy nie wiesz czy na dobre. - zamilkł - A te dzieci to są twoje i blo.. - nie dokończył bo na szczęście Em przyprowadziła Toma.
E; A teraz się ładnie przedstaw Luisowi - powiedziała
T; Po co skoro znam jego imię?
E; Ale on nie zna twojego. Dalej - popchnęła go delikatnienie
T; Jestem Tom a ty?- zapytał chłopaka podając mu dłoń jak to wcześniej zrobiła jego siostra.
Lu; Luis.
M; Dobra my się będziemy zbierać pa. - powiedziałam szybko i gwałtownie ruszyłam w stronę mojego domu wraz z dziećmi.
Lu; Ej ej czekaj nie myśl teraz, że się teraz tak szybko mnie pozbędziesz.
M; Sam powiedziałeś przecież , że.. - nie dał mi dokończyć.
Lu ; Oj dobra to gdzie mieszkasz?
M; Niedaleko.
E; Mamo ja już nie mam siły.- Dziewczynka stanęła przede mną i podniosła raczki do góry.- Chciałam już ją wziąć, lecz ubiegł mnie brunet.
Lu; A ja mogę cię wziąć na barana?
E; Ok ale mnie nie spuścisz prawda?- zapytała trochę nie pewnie.
Lu; Nie nie spuszczę cię. - wziął małą i już bez żadnych komplikacji doszliśmy przed mój domek. Wskazał na niewielki dwupiętrowy domek z mały ogródkiem.
M; Chcesz wejść do środka?
Lu; A mogę?
M; Zależy czy chcesz?
Lu: Pewnie, że chce. - przekręciłam kluczyk w drzwiach. Pierwsze momentalnie wbiegły dzieciaki. Blondynka udała się do swojego malutkiego zielonego stoliczka jej braciszek na podwórko.
M; Chcesz coś do picia?
Lu; A masz jakiś sok?
M; Pewnie masz...
T; Luis pograsz ze mną w piłkę bo mama z Em nigdy nie chcą ze mną grać proszeee- przeciągną ostatnią literkę.
Lu; Pewnie jestem w tym mistrzem.
Wyszli na zewnątrz a ja w tym czasie postanowiłam przyrządzić kolację. Nakryłam do stołu i zawołałam Emili. Dziewczynka posłusznie przyszła i usiadła na krześle sięgając po kanapkę.
Dołączyłam się do niej. Nie musieliśmy długo czekać na chłopaków, bo ci zjawili się tu po chwili. Pierwszy do kuchni wszedł Tom z ogromnym uśmiechem na ustach. Szybko podbiegł do mnie i zajął miejsce na obok mnie a na przeciw niego zasiadł brunet.
T; Mamo wiesz co wygrałem z wujkiem Lu.
M;Z kim?
T; No z wujkiem Lu przecież mówię.
M; Z wujkiem Lu powiadasz - spojrzałam na chłopaka
Lu; No co nie lobię jak jak ktoś na mnie mówi Louis a za to przy wypowiadaniu słowa wujku czuje się wyjątkowo..
M; Tak tak ...
Kolację zjedliśmy cały czas śmiejąc się z wygłupów chłopaka. Dzieciaki mimo iż spędziły z "wujkiem" niecały dzień strasznie go polubiły. Brunet spojrzał na zegarek wiszący w pomieszczeniu i wstał z krzesła.
Lu; Musze się już zbierać wiesz chłopaki zastanawiają się pewnie gdzie mnie wcięło.- zaśmiał się. Odprowadziłam chłopaka do drzwi.
M; Louis mam groźbę mógłbyś na razie nie mówić nie chłopkom?
Lu; Ok lecz nie wiem jak długo uda mi się..
M; Dzięki Lu.- pocałowałam chłopaka w policzek otworzyłam mu drzwi i zamknęłam tuż po tym jak za nimi zniknął. Wróciłam do dzieci. Były strasznie zmęczone po dzisiejszym dniu. Położyłam je do łóżek i sama również udałam się do swojego, wcześniej biorąc kąpiel.
Dzisiejszy dzień przyniósł mi jak i Tomowi i Emi wiele wrażeń. Mam nadzieję, że następne dni już taki nie będą. Z tą myślą zasnęłam.....
Następnego dnia obudziły mnie dzieci skaczące po moim łóżku. Usiadłam na nim dając za wygraną.
T; Mamo a przyjdzie dzisiaj wujek Lu?
M; Nie mam pojęcia a chciałbyś żeby przyszedł?
T; Pewnie on jest super..
E; Mamusiu a może przyjdzie z tatusiem?
M; Emi już ci wczoraj tłumaczyłam przecież że tatuś was nie zna..
EiT; Szkoda - powiedzieli niemal, że równocześnie.
M; Dobra szkraby idźcie się ubrać bo wujek może wpadnie a wy będziecie jeszcze w piżamkach- szybko wstali i pobiegli do swojego pokoju.
Ja również wstałam wyjrzałam przez okno. Londyn nie był już tak pogodny jak wczorajszego dnia. Podeszłam do szafy. Przeglądałam w niej mnóstwo różnych rzeczy. Nie mogłam się zdecydować na nic konkretnego lecz w końcu wybrałam luźne carne dresowe spodnie do tego pasiastą bluzkę na na ramkach.
Na to nałożyłam różową bluzę z kapturem. Zeszłam na dół. W saloniku dało się usłyszeć już włączony telewizor. Przechodząc przez niego zauważyłam dwie blond czupryny wpatrujące się w ekran na którym leciała jakaś kreskówka
z wiekiem zafascynowaniem. Zaśmiałam się pod nosem. Zrobiłam śniadanie sama zjadałam w kuchni a moim szkrabom zaniosłam do salonu.
Siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś animowany film ja przy tym zaczepiałam ich co chile łaskocząc co dawało im ogromną frajdę. Całą zabawę przerwał nam natarczywie dzwoniący dzwonek. Wstałam z kanapy zostawiając na nim dwa roześmiane diabełki. Podeszłam do drzwi uchyliłam je i zobaczyłam chłopaka od którego wcześniej uciekłam. Chciałam zamknąć drzwi lecz niebieskooki był szybszy i zdołał je przytrzymać.
N; Czyli naprawdę wróciłaś. Luis mimo iż był schlany w trzy dupy wszystko dokładnie pamiętał i nam opowiedział nie wierzyłem w to ale w końcu musiałem sprawdzić, bo ciekawość mnie zżerała od środka. Jak widać się nie pomylił. - staliśmy tak w drzwiach do puki obok mnie nie zjawił się Tomi.
T; Mamo pośpiesz się bo ominie cię najważniejszy moment.
I znowu ta sytuacja jak z wczoraj. Tylko że tym razem stał i patrzył raz na mnie raz na chłopczyka stojącego obok mnie.
N; Louis nie mówił, że masz dzieci i męża za pewne też.
M; Nie nie mam męża ale dzieci owszem mam dwójkę.
N; Ile mają lat?
M; Kurcze co mam powiedzieć co?- krzyczał głos w mojej głowie - 5 odpowiedziałam niepewnie. Chłopak zaczął wszystko analizować po kolei w głowie. - Tylko mi teraz nie mów, że są moje.
Zwiesiłam głowę i odpowiedziałam krótkie - Niestety Tak- chłopak zamilkł.
N; Dlaczego pojawiłaś się teraz kiedy sobie kogoś znalazłem co? Nie mogłaś wcześniej?- zadawał te wszystkie pytania wraz ze spływającymi po policzkach łzami. - Teraz kiedy jestem szczęśliwy z inną. - kontynuował.
M; Niall ale ja nie powiedziałam , że masz być ze mną anie nie mówiłam żebyś się nami zajął więc równie dobrze możesz o tym wszystkim zapomnieć.
N; Nie dam rady. Kiedy tylko wczoraj usłyszałem twoje imię momentalnie coś we mnie pękło tle razy sobie powtarzałem, że już nic dla mnie nie znaczysz, lecz to nic nie dało. A kiedy cię jeszcze teraz ujrzałem z tym brzdącem uświadomiłem sobie jaki ja byłem głupi zaprzestając poszukiwań....
No to mamy dyszkę
mam nadzieję , że się wam spodoba..
Całuski :*****